piątek, 16 września 2011

Nogi jak z waty - cz. 2

Tu się zaczyna: Nogi jak z waty - cz. 1

Nie w głowie był mi wtedy TFU blog, więc na Facebooku na gorąco dzieliłem się moimi wrażeniami:

[9 czerwca o 11:29]
Muszę Wam powiedzieć, że się niesamowicie "zakręciłem" na punkcie koni. Dziś kolejna jazda. "Rozmowa" z koniem za pomocą werbalnych i niewerbalnych sygnałów sprawia, że jest to coś zupełnie różnego od każdej innej aktywności ruchowej/sportowej. To nie jest tak, ze "człowiek jeździ na koniu". Człowiek i koń jeżdżą razem.
[9 czerwca o 13:16]
Mam takie wrażenie, że Rudy, na którym od dwóch dni jeżdżę, jest dla mnie wyrozumiały. Wydaje mi się, że on dobrze wie, że ja nie za bardzo wiem co mu chcę powiedzieć a mimo to nie wykorzystuje tego przeciwko mnie :-) zapewne dzięki bliskości właścicielki - Oli. Od czasu do czasu reaguje tak, jakby chciał mi przekazać: "Ej, o to ci chodziło?" albo "Myślałem, że o to ci chodziło". Dotyczy to szczególnie sytuacji, w których rusza szybciej niż chciałem :-) Podobało mi się, że gdy pierwszy raz chciałem go zatrzymać to mnie nie posłuchał. Posłuchał mnie za to za drugim razem, gdy Ola powiedziała mi, żeby mu najpierw "odpuścić" a potem poprosić go o wykonanie polecenia jeszcze raz. Zareagował i powiedział: "Dopiero teraz wiem, że naprawdę chciałeś się zatrzymać" :-)
[9 czerwca o 15:44]
Wczoraj chciałem Rudemu przekazać, że zaczynamy kłusować. Myślałem, że już wiem jak się to robi, spiąłem go więc piętami. On uznał, że ja wiem co robię i ruszył dość mocno, mocniej niż oczekiwałem. Dopiero Ola go przyhamowała, dając mu jednocześnie do zrozumienia: "Hej Rudy, temu facetowi jeszcze nie można ufać" :-))) a mnie powiedziała, że daję mu zbyt wyraźne znaki. Dzięki temu od tej pory starałem się być subtelniejszy a Rudy zaczął wyraźnie lepiej mnie rozumieć :-)
Tak było tuż przed trzecią z kolei jazdą na Rudzielcu, której od rana nie mogłem się doczekać. Nogi zebrały się w sobie i zapomniały już o wacie. Po trzeciej jeździe było więc tak:

[9 czerwca o 21:59]
Dziś się dużo działo! Był kłus bez strzemion i galop z wodzami w rękach (tzn. bez kurczowego trzymania się siodła :-)). Były pierwsze próby samodzielnej jazdy kłusem! Rudy nie wiedział dlaczego zachowuję się jakbym miał zamiar zlecieć z siodła ale był wyrozumiały i starał się mnie utrzymać na grzbiecie. Może dlatego, że wcześniej sprzątnąłem po nim wielką kupę? :-)) Na koniec nakarmiliśmy wszystkie konie w stajni :-)


[ Jakość tego filmiku jest mizerna, bo nie wiem w jaki sposób umieścić na Bloggerze film w lepszej jakości.
Moi facebookowi znajomi mogą go jednak zobaczyć również na Facebooku ]

Pierwsze koty za płoty, pierwsze końskie kupy na widłach! Zachwyceni i szczęśliwi wróciliśmy z Beatką do domu odpocząć, bo nazajutrz czekał nas wyjazd na KFPP Opole 2011. Wiedzieliśmy już, że TO DOPIERO POCZĄTEK! Wkrótce potem znów przysiadłem do Google i wziąłem się za kolejne poszukiwania "stajni w pobliżu". O tym co znalazłem będzie w kolejnym odcinku wyBryków.

QŃ-ec.

P.S. Rudy został wystawiony na próbę cierpliwości w dniach 7-9 czerwca 2011 r.

Inni mieszkańcy stajni Dubelbar :-)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

chyba do konca zycia i o jeden dzien dluzej bede otwierala buzie ze zdziwienia co Ty wymysliles po naszym kolejnym dlugim"nie czytaniu sie":D pozdrawiam Wojtus -agata

Prześlij komentarz

Nie lubisz Facebooka? Możesz zostawić anonimowo komentarz poniżej, Pamiętaj jednak, że komentarze od osób mi nieznanych, zawierające linki do innych stron internetowych, będę usuwał.