Po ekscytacji pierwszymi spontanicznymi próbami jazdy w galopie nadszedł czas na bardziej racjonalne podejście do tematu. Usiadłem więc do komputera i zdałem się na nieocenione Google. Rozpocząłem poszukiwania miejsc, w których można pobyć z końmi, i które leżą w moim zasięgu terytorialnym oraz finansowym. Pierwsze stajnie, które znalazłem, przerażały mnie ściśle ustalonym harmonogramem jazd od godziny do godziny, różnego rodzaju karnetami i sformalizowaną strukturą nastawioną na metodyczne szkolenie. Mnie zależało na czymś bardziej spontanicznym i niezobowiązującym, bo przecież nie zamierzam zostać zawodnikiem klasy światowej ani nawet powiatowej. Choć kto mnie tam wie, o zawodach, w których brałem udział, na razie jedynie w charakterze widza, opowiem innym razem :-)
Beatce obiło się o uszy, że Jej sąsiadka z Bielawy Ola zajmuje się końmi. Ponieważ zbliżał się nasz tygodniowy wyjazd do Bielawy, postanowiliśmy od tego zacząć, mimo iż nie mogliśmy znaleźć stajni na Google Maps a jak wiadomo, jeżeli czegoś nie ma na Google Maps to nie istnieje a jeżeli kogoś nie ma na Naszej Klasie (lub Facebooku) to nie żyje :-) Okazało się jednak, że Ola żyje, ma się dobrze, i jest chętna do pomocy. W ten sposób trafiliśmy do stajni Dubelbar w Przerzeczynie Zdroju, prowadzonej przez Paulinę i Olę.
O.J. "Dubelbar" strony WWW jeszcze nie ma ale wkrótce będzie miał! Stajnię można jednak już znaleźć na Google Maps.
O.J. "Dubelbar" strony WWW jeszcze nie ma ale wkrótce będzie miał! Stajnię można jednak już znaleźć na Google Maps.
Rudy i moje "anglezowanie" |
Czujne oko Oli spod konia :-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie lubisz Facebooka? Możesz zostawić anonimowo komentarz poniżej, Pamiętaj jednak, że komentarze od osób mi nieznanych, zawierające linki do innych stron internetowych, będę usuwał.