piątek, 4 maja 2012

Rok Konia


Nie wiem kiedy ten czas zleciał, ale dwa dni temu minął rok od chwili, gdy pierwszy raz usadowiłem swój tyłek w siodle (a było to tak...) i to w dodatku na grzbiecie żywego konia. Wtedy jeszcze ani przez chwilę nie myślałem, że będzie to coś, co wywoła rewolucję w moim życiu i wyrąbie kopytami, po czym wypełni trwale przestrzeń w moim umyśle i serduchu. Fenomen tego końskiego zjawiska jest dla mnie tym większy, że nie ogranicza się do moich emocji, które czynię prywatnymi. Przeciwnie, chcę się dzielić z wszystkimi dookoła tą niezwykła przygodą, jaką stały się dla mnie KONIE. 

Efekt jest taki, że wiele osób ma już pewnie dość mojego ciągłego nawijania na ten temat, jednak kilka osób udało się zarazić na maksa, co jest dla mnie motywacją do zanudzania kolejnych znajomych. Wiedzcie więc, moi drodzy przyszli znajomi, których jeszcze nie znam, ale kiedyś poznam, że tak czy owak o jakąś moją końską opowieść się otrzecie, czy tego chcecie, czy nie. :-)

W blogowaniu się trochę zapuściłem, czekają jeszcze w kolejce ze dwa wpisy od lutego i jeszcze jeden, z wczorajszej Majówki, który dopiero zostanie opisany, Z okazji mojej pierwszej końskiej rocznicy zdecydowałem się chrzanić wszelką chronologię i skrobnąć to, co mi chodzi po głowie tu i teraz, 

PODZIĘKOWANIA
  • Przede wszystkim Beatce, która dzieli ze mną tę pasję. Wspaniale jest mieć wspólne pasje z kimś, kogo się kocha.
  • Dominice Sowie - za to, że po kilku latach namawiania postawiła na swoim i wzięła mnie (razem z Beatką i Grzesiem) na pierwszą lekcję. Bez Niej nic by się nie zadziało.
  • Oli Gawrze, Paulinie i Kindze Paszkiewicz ze stajni Dubelbar Zdrój - za to, że zbudowały we mnie entuzjazm do jazdy konnej, że jako pierwsze pokazały mi czym jest zaangażowanie i poświęcenie się życiu wśród koni. Za wycisk na pierwszych treningach również :-) 
  • Pani Beacie, Panu Jackowi, Dominice i Łukaszowi, czyli Państwu Komorowskim ze stajni Jackowo - za największy wkład w to, że ciekawość przerodziła się w pasję. Za każdą chwilę spędzoną w stajni na koniu w siodle, na koniu bez siodła, na padoku, w terenie, przy widłach ;-), przy wieczornych końskich kolacjach, podczas rozmów o koniach. Ponadto za Hubertusa i rodzinną atmosferę każdego dnia!
  • Panu kowalowi Zbyszkowi i Panu rolnikowi Jankowi - za wspólnie spędzony czas przy stajennych pracach, które nie każdy bywalec stajni ma okazję wykonywać :-) To też mi bardzo dużo daje!
  • Wszystkim osobom, które udało się mnie i Beatce zaciągnąć do stajni, czyli kolejno: Mateuszowi i Hani Krautwurst, Julii Vitsko, Magdzie i Michałowi Bober, Natalii Worsowicz, Gośce Potaczek (moja siora), Grzesiowi Potaczkowi (mój syn), Weronice Korthals, Weronice Sańczyk
  • Wszystkim osobom, które poznałem w stajniach - nie wymienię ich tylko dlatego, że boję się kogoś pominąć. Dziękuję za wspólne jazdy, wspólnie spędzony czas, wszystkie wskazówki i rady. Jesteście częścią mojego świata! :-)


Pomyślałem, że wymienię tu również wszystkie konie, na których miałem przyjemność jeździć od początku mojej przygody, jednak na razie tego nie zrobię. Kiedyś ogłoszę konkurs dla czytelników wyBryków, w którym jedynym pytaniem będzie właśnie takie: "Wymień chronologicznie imiona wszystkich koni, na których jeździłem". Konkurs ogłoszę jednak dopiero wtedy, gdy będę pewien, że rzeczywiście opisałem już wszystkie zwierzęta. :-)

Dziś jeździłem na Donie, która kolejny raz pokazała mi jak wiele pracy jeszcze przede mną. Tym razem jednak pokazała również ile pracy już za mną. Dziś naprawdę się dogadywaliśmy i choć parę razy o mało nie zleciałem, to jednak solidnie poszaleliśmy w galopie. Był galop bez strzemion, był nawet galop z rękami na boki. Pan Jacek gdy to zobaczył to miał wzrok, jakby pytał czy mi życie miłe, dlatego ustaliliśmy, że na czworoboku tego z Doną nie będziemy więcej ćwiczyć. Następnym razem pojedziemy na łąkę! 
Wspomnę jeszcze tylko, że na sam koniec wskakując na Donę na oklep wylądowałem na ziemi po jej drugiej stronie, było więc trochę śmiechu - ale o tym może innym razem! :-)

QŃ-ec.

P.S. Najbliższy rok konia, według kalendarza chińskiego, to rok 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie lubisz Facebooka? Możesz zostawić anonimowo komentarz poniżej, Pamiętaj jednak, że komentarze od osób mi nieznanych, zawierające linki do innych stron internetowych, będę usuwał.